W pierwszej części Planowania, humorystycznie przedstawiłam dwie dziewczyny. Pierwsza nie robiła planów dziennych związanych ze zdrowym odżywianiem i ćwiczeniami, a druga planowała. Chciałam na przykładach pokazać że czasem warto coś przemyśleć wcześniej, zapisać, zaplanować, bo wtedy efekty mogą być o wiele lepsze.
Mówią, że Planowanie to placebo, bo czujemy się bezpieczniej mając pod ręką gotową instrukcję postępowania. To poczucie bezpieczeństwa w zderzeniu z przyszłością. Daje nam poczucie kontroli nad swoim życiem, czasem i osiągnięciami.
I wszystko fajnie, byle nie przesadzać, bo zabija się w ten sposób spontaniczność, kreatywność, radość z życia i przypadkowych nieplanowanych zdarzeń.
Planowanie zmiany sposobu życia.
1. Lodówka - Zaopatrzyć się w produkty które będą nam niezbędne do zdrowego przygotowania potraw. Brak takich produktów powoduje, że ciągle mówimy "od jutra", które to nigdy nie następuje.
2. Szafki i Barek - Słodkości i przekąski - oddać komuś. A jeżeli rodzina protestuje (tak jak u mnie), to zrobić sobie oddzielną szafkę z własnymi zdrowszymi przekąskami (owoce, bakalie, płatki, pieczywo chrupkie itd. to co nam smakuje, woda - czasem nasz głód wynika z pragnienia)
3. Menu - Zrobić jadłospis tygodniowy, co będziemy jadać na ciepłe posiłki. Ułatwi to nam i zakupy brakujących produktów i lepszą organizację w ich przygotowaniu (czasem można zrobić coś na dwa dni, lub zabrać resztki na drugie śniadanie do pracy), oraz jedzenie nie będzie się marnować i tracić ważność zalegając w lodówce.
4. Przepisy - Internet jest pełen zdrowszej wersji naszych tradycyjnych obiadków. Wybierzmy kilka przepisów i raz na tydzień wprowadźmy coś nowego, może nawet to posmakuje naszej rodzince. Nie trzeba robić osobnych obiadów mężowi osobnych nam. Wystarczy zmienić sposób przyrządzania mięsa dla nas (duszenie, grilowanie) i proporcje na talerzu, gdzie surówka własnoręcznie zrobiona będzie zajmowała pół talerza.
5. Dziennik zdrowego odżywiania - Pomaga i to bardzo nam uświadomić co jemy i w jakich ilościach. Zapisujmy przez tydzień co jemy zanim zaczniemy zdrowo jeść, ale zapisujmy wszystko, najmniejszy kęs, każdą przekąskę, każde resztki zjedzone po dziecku. Już samo zapisywanie spowoduje że będziemy się zastanawiać nad tym co jemy, a oszukiwanie nie ma sensu - siebie oszukujemy i sobie tylko szkodzimy - bądźmy szczerzy wobec siebie.
6. Ćwiczenia - Najlepiej zapisać się na zajęcia, daje to nam dodatkową motywację, bo jak zapłacone to trzeba chodzić. I spędzanie czasu z ludźmi którzy żyją aktywnie bardzo dobrze na nas wpłynie. Jeżeli nie możemy iść na zorganizowane zajęcia to może rower, bieganie.
Stwórzmy swój własny kawałek podłogi w domu - mata lub koc do ćwiczeń, miejsce żeby o nic się nie obijać i strój do ćwiczeń (nie musi to być coś wyszukanego, zwykłe spodenki i koszulka wystarczą na początek).
Kiedy przejdziemy wszystkie te 6 punktów, to już nie ma wyjścia musi się nam udać, bo już nie będziemy mieć żadnych wymówek. Kiedy zdarzą nam się drobne potknięcia lub gorsze dni z taki planem z powrotem wrócimy na właściwą drogę - i o to chodzi !
Najważniejsza jest zmiana nawyków i nie mówcie " JESTEM NA DIECIE", bo to nie dieta "TO ZDROWE ŻYCIE".
Korzystam z tygodniowego planowania :)
OdpowiedzUsuńJa też, bo na dłużej to by się nie sprawdziło :)
Usuńdokładnie tak samo zabierałam się za moją dietę, ale zdrowe jedzenie jest tak wkręcające, że szybko zapomnisz o s słodyczach i innych grzeszkach :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Ja mam najczęściej tak, że staram się nie kupować reczy niezdrowych i jak ich nie mam w domu to po prostu nie jem :) Staram się robić jadłospis, ale niestety, czasu mi brakuje czasami na jedzenie ;( Ale jak siostra przyjedzie do mnie to będziemy wspólnie gotować, będzie lepiej, ona też się stara zdrowo odżywiać :) Ja praktycznie każdy przepis zmieniam! Spaghetti bolognese robię na mięsie z indyka, smazę na odrobinie oliwy z oliwek, dwie puszki pomidorów do blendera, miksuje, wlewam na patelnię, dodaję pół torebki sosu bolognese żeby zagęścić i brązowy makaron :P Zdrowo i smacznie :)
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie i o takie zmiany właśnie chodzi. Nie trzeba stać nad jedzeniem z kalkulatorem w ręku i liczyć kalorie, wystarczy że jesteśmy świadome co jest zdrowe, a co nie; co ma mniej, a co więcej tłuszczu :)
UsuńSamo mądrości, warto je wprowadzić do swego życia. Też planuję, ale staram się nie przesadzać, ponieważ pracuję zawodowo, do kalendarza wpisuję max trzy zadania dziennie, większa ilość tyko mnie zestresuje. Pomysł z dziennikiem zdrowego odżywiania trafiony w 10-tkę - zakładam!
OdpowiedzUsuńPlanowanie- to moja najsłabsza strona :(
OdpowiedzUsuńOj, ja to jestem dobra w planowaniu; notesy, kolorowe karteczki, jestem w swoim żywiole :))
OdpowiedzUsuńI muszę to napisać, zdjęcia z demotywatorów ubawiło mnie niesamowicie :)))
Uwielbiam notesiki, karteczki i kolorowe długopisy. Nadal lepiej mi zaplanować coś na kartce niż w komputerze, a przecież jest tyle programów. Ale na mnie lepiej działa jak coś własnoręcznie napiszę :)
UsuńTak jest! Niewielkie zmiany ale długofalowe! Jak zawsze wystarczy zacząć i chcieć, i sukces murowany! :D
OdpowiedzUsuńDemot, też mnie powalił :P
Powoli, powoli, a na zawsze :) Dużo korzystam z Twoich przepisów, bo nie są skomplikowane a pyszne i zdrowe :) Jak zobaczyłam Demot, to od razu pomyślałam, ha,ha to jest to !
UsuńJa menu planuję. Ale mam tendencje do podżerania, więc chyba zacznę zapisywać co jem.
OdpowiedzUsuńja tam nigdy nie planuje bo nici z tego...
OdpowiedzUsuńTeż już od dawna planuję swój jadłospis :-)
OdpowiedzUsuńSwietny pomysl z tym planowaniem. Uwazam , ze jest bardzo pomocny bo w osiagneiciu swojego celu :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, warto zmienić myślenie z dieta na sposób na zdrowe życie. Ja mam w swoim kalendarzu zawsze jadłospis na cały tydzień.
OdpowiedzUsuńPlanowanie zawsze jest dobre, bo pomaga nam realnie spojrzeć na to, co chcemy osiągnąć :)
OdpowiedzUsuńJa jestem chyba wyjątkiem potwierdzającym regułę:) Bo jak planuje to nigdy nic mi z tego nie wychodzi...
OdpowiedzUsuńBardzo dobre wskazówki. Ja bym jeszcze dorzuciła: przywieś na drzwiach od lodówki zdjęcie dziewczyny o idealnej figurze :)
OdpowiedzUsuńMiałam to osobiście na lodówce i to zaliczę do motywatorów :)
UsuńJa należę do tych co planują, może nie aż tak drastycznie jak u ciebie w punktach, bo to za ciężkie do przejścia. Ale pojadanie po dziecku to faktycznie z korzyścią dla nas nie jest.
OdpowiedzUsuńWłaściwie to łapałam się na tym że ja nie jem posiłków, bo nie ma czasu, bo zawsze mała ważniejsza, a przy niej nie usiądę i nie zjem spokojnie. Jadłam same przekąski (garść paluszków, paczka ciastek), tak się to niewinnie nazywa, tylko wcale się nie najadałam nimi i sięgałam po kolejną szybką przekąskę :)
UsuńJa taka rozleziona jestem, ze nic nie mogę zaplanować...
OdpowiedzUsuń