Redukcję masy ciała zaczęłam od obliczenia Dziennego Zapotrzebowania na Kalorie. U mnie to wyszło 1560,41 przy obecnej aktywności fizycznej mam tracić 0,5 kg.
Żeby szybko się nie zniechęcić trzeba zaplanować proces dążenie do spadku wagi. Niektórzy mówią " Po co planować, od jutra zdrowo jem i się ćwiczę.
Przedstawię Wam dwie dziewczyny, które wieczorem tak powiedziały:
Dziewczyna nr. 1
"Od jutra zdrowo jem i się ćwiczę".
Do pracy ma na 10:00.
O 8:00 się obudziła i pomyślała jeszcze troszeczkę.
O 9:00 wyskoczyła z łóżka i szybko do łazienki. Po porannej toalecie śniadanko, a że w lodówce niedzielna sałatka z majonezem to akurat szybko się zje. Przypomniało jej się że miała zdrowiej jeść i postanowiła po pracy coś kupić.
O 12: 00 w pracy zaburczało w brzuszku i pobiegła do sklepiku po dwie słodkie drożdżówki, do tego pyszna kawka z cukrem i mleczkiem skondensowanym. Przeszło jej przez myśl że może nie powinna dwóch drożdżówek, no ale przecież takie bułeczki na drożdżach i ze zdrowy serem nie mogą być kaloryczne. W końcu Anka je zjada codziennie na śniadania a jest chuda jak patyk.
O 18:00 wyszła z pracy i biegiem na autobus, po trzech przystankach do osiedlowego sklepiku, bo lodówka pusta. Ale o tej porze nie wiele jest świeżych produktów, a w ogóle to jest strasznie głodna i nie ma ochoty czekać długo na obiad - parówki mogą być.
Po zjedzeniu paróweczek i wykąpaniu się wreszcie mogła usiąść po ciężkim dniu o 20:00 na ulubiony serial z paczką słonecznika łuskanego, bo przecież miała zdrowo jeść. Słonecznik popity colą light bo przecież jest na diecie, sprawdzenie poczty na kompie i położyła się spać o 22:30. Jeszcze tylko przed snem pomyślała "i pierwszy dzień diety za mną".
Dziewczyna nr. 2
"Od jutra zdrowo jem i się ćwiczę"
Do pracy ma na 10:00
O 7:00 zadzwonił budzik, szybko do łazienki, a tam już leżą spodenki do ćwiczeń.
O 8:00 po ćwiczeniach i prysznicu owsianka już się gotuje a kawa parzy. Wyciągnęła z zamrażarki pierś z kurczaka, myśląc o kolacji. Z lodówki zabrała w pudełeczku śniadanie do pracy.
O 12:00 na przerwie zjadła zawartość pudełeczka: ryż brązowy z łososiem i brokułem posypanym sezamem, a jabłko zostawiła na później.
O 18:00 wyszła z pracy, a że pogoda była piękna, to trzy przystanki przeszła do domu piechotą. Po drodze mijała kilka sklepików w których udało jej się kupić kalafiora, chlebek razowy, jogurt i jeszcze kilka pozycji które miała zapisane na karteczce.
Po zjedzeniu ciepłej kolacji, odłożyła część uduszonej piersi na jutrzejsze śniadanie do pracy.
O 20:00 zaczął się jej ulubiony serial więc rozłożyła matę i zaczęła ćwiczyć brzuszek. Soczysta pomarańcza zaspokoiła jej chęć na coś słodkiego, a herbatka z melisy przygotowała do snu.
Po sprawdzeniu poczty na kompie i przyszykowani na jutro nowej koszulki do ćwiczeń poszła spać.
Czy znacie którąś z tych dziewczyn ? :)
Obydwie :)
OdpowiedzUsuńJa jestem poniędzy jedną, a druga :)
Ha,ha, no właśnie opisałam część doświadczeń moich i część koleżanek :)
UsuńU mnie też coś pomiędzy :) Czasem jestem bardziej tą drugą, a czasem tą pierwszą.. : )
UsuńAle planowanie pomaga - to pewne.
ja ćwicze jak mam ochotę, jak nie mam to lenię się :)
OdpowiedzUsuńhahahaha, ja uwielbiam planować, bo wtedy mam się czego trzymać, a inaczej to wszystkie chwyty dozwolone
OdpowiedzUsuńDla mnie planowanie to podstawa, bo inaczej dzień przelatuje mi przez palce :)
UsuńOj widzę tu pewne podobieństwo:D
OdpowiedzUsuńStaram się być dziewczyną nr 2, ale jedynka niestety nie jest mi obca.
OdpowiedzUsuńHa, chyba w każdej z nas czasem siedzi jedna, a czasem druga. Sztuką jest przegonić tę pierwszą :)
Usuńchcialabym blizej poznac ta 2 :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
ja tak codziennie sobie mówię :P
OdpowiedzUsuńps. a u mnie? NEON GREEM na blogu :)
Znam tylko takie jak ta pierwsza. Dolaczam siebie hahahah. Super post !
OdpowiedzUsuńWspaniałe porównanie. Dziewczyna 1 to dawna ja, dziewczyna 2 to teraźniejsza ja :))))
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem w trakcie przeobrażania się w Dziewczynę 2
Usuńhaha.... no to reprezentowałam kiedyś dziewczynę numer 1, a teraz stanowczo jestem 2 i bardzo dobrze mi z tym ^^
OdpowiedzUsuńOj, znam znam ;) dziewczyna nr 1 to ja ;/
OdpowiedzUsuńJa plasuję się pośrodku - z odżywianiem nie jest źle, ale do ćwiczeń to raczej się zmuszam, z nie najlepszymi efektami zresztą :-/
OdpowiedzUsuńod jakiegoś czasu jestem dziewczyną nr. 2 i z rozmiaru 42 spadłam do 36, co motywuje jeszcze bardziej :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Oj tak, dobrze Ci poszło :)
UsuńEwoluuję w kierunku opcji drugiej, ale jeszcze nie jest idealnie.
OdpowiedzUsuńTeż jestem po środku bardziej może mi bliżej do drugiej dziewczyny, z tym wyjątkiem że ja nie ćwiczę kotek cudny
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Ja zawsze sobie planuję dzień mimo, że nie jestem na diecie. Jak mam zaplanowane to nie kręcę się bez sensu w kółko i nawet jak nie wszystko się uda to na pewno uda się więcej niż bez planu.
OdpowiedzUsuńJestem rano dość zaspana, więc lubię mieć wszystko przyszykowane i zaplanowane. Wtedy robię wszystko mechanicznie dopóki się nie obudzę :)
Usuńhehehe :) a ja nie znam zadnej z nich :)
OdpowiedzUsuńNo tak, ile kobiet tyle dziewczyn ha,ha :)
UsuńWstaje o 5.30. Zeby jeść sniadanie i ok. godziny odczekać po nim, żeby ćwiczyć musiałabym wstawac ok. 4.00 Nie dam rady.... Ćwiczę wieczorami, ale w weekendy przed południem :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś ćwiczyłam rano na czczo, a potem prysznic i pyszne śniadanko i do pracy. Dobrze się czułam podczas ćwiczeń, bo po jedzeniu faktycznie nie mogłabym ćwiczyć. Teraz już tak nie muszę, bo się rano nie spieszę :)
UsuńU mnie pomiędzy, mam kilka dni takich, że na prawdę idzie mi super, a później przez kilka kolejnych się objadam :( Mam ogromny problem z ograniczeniem żarcia, ćwiczyć lubię.
OdpowiedzUsuńTeż mi gorzej idzie zawsze zjedzeniem :)
UsuńCoś w tym jest! Życzę powodzenia:)
OdpowiedzUsuńTeraz często zdarza mi się być tą drugą, ale bez paranoi :D ćwiczę ładnie wg planu, chyba, że naprawdę coś mi wyskoczy, jem też w miarę. Jak na obiad pierogi babci to jem pierogi, ale staram się ograniczyć ilość. Także jestem z siebie zadowolona ! A dzisiaj mam takie zakwasy, że ledwie chodzę :D
OdpowiedzUsuńI bardzo dobre podejście, nie trzeba od razu specjalnej diety, jeżeli tylko ktoś umie zjeść połowę porcji co kiedyś to też zadziała :)
UsuńCo do odchudzania poki co to ja jestem ostatnia ale w sumie po urodzeniu bobasa zaczne tez dietke jakąś robic i ćwiczonka...(po zagojeniu rany)... hehe motywacje masz i to sie liczy...ja jakos nie potrafie liczyc kalorii nie wiem ile to 100gram i takie tam..nie mam wyczucia poprostu jem ile wlezie czasami..przyznam ze wstydem a potem wida takie o! efekty :D ale dam rade ...juz raz schudłam..w ciazy nie ma co sie odchudzac prawda?? hehe zapraszam do siebie i mam nadzieje ,że od ciebie jakąś pomoc zdobędę ,bo już jestem zdesperowana :( zapraszam :* http://niczwyczajnego.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWystarczy przez miesiąc zapisywać wszystko co się je i przeliczać na kalorie. Na internecie pełno tabel kalorii, a w kioskach książeczek z wartością kaloryczna produktów. Po miesiącu będziesz znała na pamięć podstawowe produkty. Wystarczy wiedzieć orientacyjnie, wtedy łatwiej wybrać co zjeść czy 3 jabłka, czy 2 rządki czekolady :)
UsuńDZIEWCZYNA NR 1:)
OdpowiedzUsuńcoś z tej i coś z tej;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie;))
woman-with-class.blogspot.com
dobrze , że jestem raczej wersją drugą :))
OdpowiedzUsuń