piątek, 7 listopada 2014

115. BIEGANIE 19 - Pierwsze 10 km.

Postanowiłam Listopad dobrze zacząć. Mimo że Październik mi nie wyszedł za dobrze to się nie będę poddawać. Bardzo polubiłam moje poranne bieganie i uwielbiam naszą piękną jesień. To latem miałam większe problemy, bo już o 8 rano ciężko mi się w słońcu biegało, a teraz jest idealnie.


Bieganie 19
2 Listopad NIEDZIELA

Piękny poranek, ubieranie idzie mi teraz troszkę dłużej i tak naprawdę ciągle mam wrażenie że ubieram się za ciepło. Na początku jak biegnę to jest chłodno, a potem oczywiście mam ochotę coś z siebie ściągnąć. Miałam przebiec ok. 6 km i wrócić szybko do domku, bo tyle ma moje ulubiona trasa.
Po drodze naszły mnie przemyślenia że bardzo bym chciała w tym roku mieć na swoim koncie pierwszą dyszę. I zaczęłam się bać że pogoda się nagle popsuje że mi się to nie uda.
Biegło mi się bardzo dobrze ale na 7 km coś zaczęło pobolewać w kolanie. Nie teraz (pomyślałam) jeszcze tylko 3 km. Problemy z lewym kolanem mam od zawsze, troszkę się przyzwyczaiłam do lekkiego bólu przy ćwiczeniach.
Moje wyniki:

Bardzo się cieszę MOJE PIERWSZE 10 KM :)

Mam nadzieję że będę biegać cały listopad. 
I 11 listopada chciałabym wziąć udział w biegu http://www.harcbieg.net.pl/. Dochód z biegu jest przeznaczony na cele charytatywne i każdy biegnie o której godzinie chce i ilość kilometrów też jest do wyboru. 
O tym biegu dowiedziałam się z bloga http://szpinakowefit.blogspot.com/. To bardzo fajne, ludzie pobiegną z różnych miast tego samego dnia, a wyniki np. poprzez Endomondo będą odczytywane.

To bardzo do mnie pasuje, bo moje pierwsze trasy były do szpitala i z powrotem i tak sobie właśnie myślałam :)

wtorek, 4 listopada 2014

114.PAŹDZIERNIK MNIE POKONAŁ - Wyzwanie się nie powiodło

Na październik wyznaczyłam sobie cel aby spalić 7000 kcal w czasie wykonywania różnych ćwiczeń. Niestety nie udało się, pokonała mnie standardowa wymówka z brakiem czasu. 
Jednak ćwicząc w domu ciężko jest spalić tyle kalorii, ale nie jest to niemożliwe :)



Jak mi poszło:

1). Bieganie - 2373 kcal (raz lub dwa razy w tygodniu)
2). Szybki marsz - 336 kcal (miałam niespodziewane wizyty u dentysty i wracałam maszerując ok 2 km.)
3). Schody 134 - 21 kcal (przeważnie jestem z wózkiem i ciężko mi korzystać ze schodów, albo po prostu zapominałam)
4). Trening aerobowy - 862 kcal (korzystałam z filmików i własne ulubione ćwiczenia )

SUMA: 3592 kcal spaliłam

To tylko połowa tego co miało być, dlaczego się nie udało ?

* trzeba wykorzystać każdy dzień, choćby mała aktywność ale codziennie, bo potem ciężko to nadrobić
* niespodziewane wizyty u dentysty i problemy córki z nogą spowodowały że nie w głowie były mi ćwiczenia
* miałam ćwiczyć się na drzemce córki, ale zawsze było coś - gotowanie, prasowanie, sprzątanie, ale za to umyłam okna
* na ćwiczenia muszę wykorzystać czas wieczorny - mam ulubiony serial o 20-stej, oglądając będę wykonywać lekkie ćwiczenia: przysiady, brzuszki, pompki, ciężarki.
* święta sprawiły że w ostatnim tygodniu skupiałam się na zakupach, pieczeniu i gotowaniu

W listopadzie spróbuję znowu, tym razem chcę żeby było 4000 kcal, może małymi kroczkami kiedy wprowadzę nowe nawyki dojdę do 7000 kcal.

Ależ przyjemniej się wchodzi po takich schodach :)


Muszę znaleźć jakiś fajny sposób na lepszą organizację - pogubiłam się troszkę :)