poniedziałek, 21 kwietnia 2014

50. ZMIANY - Czas na redukcję

Dotknęło mnie, to co dotyka wiele osób. Ćwiczę sumiennie, ale efekty przestały być widoczne. Wiele osób uważa, że sukces to 70% odżywianie i 30% ćwiczenia. Ja postawiłam na ćwiczenia, bo zdecydowanie lepiej mi idą jak zdrowa dieta. 
O zdrowym odżywianiu wiem dużo, ale moje obżarstwo, łakomstwo i nałóg słodyczowy zwyciężyły. Czas przestać się nad sobą użalać i zawalczyć o swoją figurę, tym bardziej że kiedyś już mi się to udało i wiem na co mnie stać.


1). OBLICZĘ DZIENNE ZAPOTRZEBOWANIE MOJEGO ORGANIZMU NA KALORIE  - Już kiedyś to robiłam i sprawdziło się
2). PLANOWANIE - Muszę zaplanować posiłki, które muszą być szybkie i zdrowe oraz nowy plan treningowy na maj. Plan jest bardzo potrzebny, gdyż brak jakichkolwiek produktów w domu potrzebnych by stworzyć coś zdrowego doprowadzi do zjedzenia byle czego. 
3). MOTYWACJA = WYTRWAŁOŚĆ - Stworzę system motywacyjny, który mi pomoże w realizacji mojego doskonałego (ha,ha) planu. 
4). KALORIE - Nie lubię tego słowa, gdyż jeżeli się przesadzi i zacznie się skrupulatnie każdą kalorie liczyć to odbiera to przyjemność z jedzenia. Ale bez świadomości, co, ile ma kalorii, chociaż w przybliżeniu nie da się ułożyć jadłospisu, który powodowałby zdrową redukcje tkanki tłuszczowej. Trzeba znaleźć złoty środek, by nie chodzić do sklepu z księgą kalorii, a odpowiednim doborem produktów. 
5). WSZYSTKO ZACZYNA SIĘ W GŁOWIE - sposób nastawienia, odpowiedniego myślenia, uświadomienia sobie w czym tkwi problem i przyznanie się do niego. Poukładanie wszystkiego w głowie pomaga w realizacji planu i w byciu szczęśliwym, czy ma się pięć kilo więcej czy dziesięć.

Miałam zacząć przed świętami, ale na starcie to by nie było zbyt dobre dla mojej psychiki. Po świętach przykładam się do mojego żywienia, a resztki z lodówki zje mój mąż. Pierwszy raz udał mi się sernik i wyszedł bajeczny w smaku oraz blok czekoladowy - przepisy kiedyś przedstawię. Ale ja już długo tych pyszności nie zrobię, żeby mnie nie kusiły.
Już się cieszę na nowe lepsze dni, gdyż moja motywacja na razie fruwa wysoko i oby nigdy nie opadła :)

Zacznę od obliczenia Dziennego Zapotrzebowania Kalorii. Już odszukałam mój wzór do tych obliczeń i przedstawię go w następnym poście, bo może to komuś pomoże.

22 komentarze:

  1. Oby tak dalej i do sukcesu szybszy krok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej się zebrać i zorganizować, ale później już z górki. Ha,ha żeby było to takie łatwe :)

      Usuń
    2. Ja mam problem z zgrubnieciem, ciągle ta sama waga ani w górę ani w dół...

      Usuń
    3. O nie, nie to żaden problem, ha,ha . Mój organizm w takie Święta potrafi przytyć i dwa kilo, wystarczy że jem wszystko to co inni :)

      Usuń
  2. Ja mam wielki problem z odchudzaniem ostatnio, strasznie brak mi motywacji :( Schudłam 7kg, ale waga stoi, bo znowu zaczęłam sie obżerać :( Muszę sobie zrobic taki plan, koniecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze w trakcie są wzloty i upadki, bo jesteśmy ludźmi to to naturalne. Najważniejsze żeby wrócić na właściwe tory. Uda nam się na pewno ! A Twój wynik świadczy o tym że idzie Ci świetnie.

      Usuń
  3. A ja nawet o takich wzorach nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokażę ten wzór na podstawie moich parametrów. Przydatne, bo wiadomo ile trzeba spożywać kalorii by nie tyć ani nie chudnąć. Wystarczy zmniejszyć ilość kalorii o 200 żeby zacząć chudnąć :) Zrobię dla siebie analizę to przy okazji post napiszę :)

      Usuń
  4. Trzymam kciuki ! ja też muszę coś zmienić bo daleko tak nie zajade ;))
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Razem będzie łatwiej, Ty przynajmniej masz porządne treningi :)

      Usuń
  5. Po świątecznym obżarstwie mam wyrzuty, pora się wziąć za siebie.

    OdpowiedzUsuń
  6. powodzenia w dążeniu do celu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też od dziś powracam do ćwiczen :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaczęłam niedawno ćwiczyć, uwielbiam obserwować rezultaty:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się widzi rezultaty to jest dobra motywacja do dalszej pracy i jakie samopoczucie od razu jest lepsze :)

      Usuń
  9. ja też teraz zabieram się za siebie :) plan treningowy mam, a jeżeli chodzi o jedzenie to staram się po prostu jeść mniej i zdrowiej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też mam w nosie diety, ale uwielbiam ruch. Nie motywuję się, nie zmuszam do niczego, nie robię żadnych programów - daję sobie luz i swobodę i nie potrzeba mi żadnej motywacji. Traktuję to jak przyjemność, a to najlepsza motywacja! Kto się nie rwie do przyjemności?
    Najbardziej lubię rower, wspinaczkę i długie spacery. Niestety po kontuzji musiałam ograniczyć.
    Ostatnio sprawiłam sobie rower stacjonarny treningowy - rehabilituje mi staw, a przy okazji mam zabawę. Codziennie z godzinę kręcę. Nie to, co "prawdziwy" rower, ale zawsze coś. ;-) I dużo czytam przy okazji. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej pory ćwiczyłam i nie stosowałam diety. Niestety moich mięśni nie widać, gdyż nie tracę tkanki tłuszczowej. Jak zredukuję ok. 2-3 kg to pojawią się efekty moich ćwiczeń. Po prostu za dużo jem :)

      Usuń
  11. Masz rację z tym planowaniem posiłków, wtedy jest szansa, że szybko nie chwycimy za coś, czego tak naprawdę nie chcieliśmy zjeść, ale liczenie kalorii przyprawia mnie o gęsią skórkę - szczerze nie cierpię cyferek, w pracy mam ich po dziurki w nosie. No i odnalezienie prawdziwej motywacji, zobaczenie siebie oczami wyobraźni, jaka będę, kiedy zacznę jeść zdrowo i racjonalnie. Wszystko OK tylko to liczenie kalorii zdecydowanie be...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczenie kalorii to tylko na początku, bo niektórzy nie zdają sobie sprawy ile jedzą. Nie liczą : łyżki majonezu, ketchupu, batona na przekąskę, kilku paluszków, resztek zjedzonych po dziecku, podjadanie przy gotowaniu posiłku. A to góra kalorii :)

      Usuń

Z góry dziękuje za wszystkie komentarze, dzięki nim motywacja nigdy nie mija.