Sobotnie bieganie znowu nie wypaliło, za to niedzieli nie mogłam się już doczekać.
Po tym jak udało mi się przebiec 5 km, to teraz celem jest 6km, ale okazało się że nie jest to takie proste.
03 Sierpień NIEDZIELA
Pogoda była taka że nic tylko biegać z samego rana, kiedy jeszcze słońce tak mocno nie grzeje.
Dziś chciałam wydłużyć trasę i zgubiłam się, bo nie skręciłam w nieodpowiednią uliczkę, a następne były ślepe.
Tak niedaleko domu i żeby się zagubić, ale tak to jest, bo jeździmy głównymi drogami i nie mamy pojęcia dokąd prowadzą wąskie ale jakże piękne uliczki z drzewkami i łąkami w środku miasta.
To jest też zaleta biegania, przynajmniej poznam moją okolicę, nie tylko przejazdem.
Udało mi się przebiec ponad 5 km, ale pod koniec szłam trochę bo tchu mi brakowało.
Jak to jest że nogi chciały biec, a nie mogłam złapać oddechu. Powinnam pobiegać chyba troszkę po bieżni mechanicznej dla kondycji, ale nie mam takiej możliwości.
Więcej treningów Cardio mi potrzeba, troszkę się tym podłamałam, ale może za szybko chciałam te 6 km przebiec, uczę się na własnych błędach :)
Już wiem że wolę biegać jak znam trasę i wiem gdzie biegnę, taka nieświadomość gdzie skręcić troszkę mnie wyprowadzała z rytmu.
Córka je codziennie jabłko, a we wrześniu może będę piekła same ciasta z jabłkami aby wesprzeć akcję :)
od jakiegoś czasu jem z chłopakiem po jednym jabłku dziennie :)
OdpowiedzUsuńDla zdrowia i dla urody - tak mówią, a mnie bardzo dobrze sycą, dobre na przekąskę :)
UsuńOdkąd przeczytałam "Trening mentalny" (bardzo polecam) to uświadomiłam sobie, ze przechodzenie do marszu nie jest porażką. W końcu ludzie metodą Gallowey'a (marszobieg) pokonują maratony ;-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie też coś słyszałam i chyba nie ma co tchu tracić tylko troszkę się przemaszerować dla uspokojenia oddechu :)
UsuńI tak Kochana czytajac Ciebie uwazam ze sobie swietnie radzisz ! Tak trzymaj ! Kondycja sama przyjdzie na pewno i juz oddech bedziesz mogla zlapac :) Buziaki
OdpowiedzUsuńPodziwiam, bieganie nie dla mnie, ale Ciebie podiwiam....
OdpowiedzUsuńTak trzymaj :-)
Teraz jest tyle owoców, że jakoś jabłka poszły w odstawkę, ale będę się starać :)
OdpowiedzUsuńA z bieganiem to chyba już tak jest, że człowiek zaczyna pokonywać siebie i chce coraz więcej. Życzę, żeby to 6km wybiło jak najszybciej.
Proponuję, abyś trzasnęła sobie co drugi/trzeci trening delikatne interwały. Wtedy nie przebiegniesz 5 km, a może 3-4, ale w serducho dobrze pójdzie :) Np. 2km delikatnego biegu na rozgrzewkę, później 5x po 30sek. sprintu z przerwami np. 1:30 na marsz, i na koniec jeszcze 1km delikatnego biegu na schłodzenie :) Działa bombowo :)
OdpowiedzUsuńMyślałam o tym, bo troszkę zaczęłam czytać na ten temat i spróbuję Twoim sposobem - tak zrobię, zobaczymy co mi z tego wyjdzie - szkoda że ostatnio biegam raz na tydzień :)
UsuńDzięki, to bardzo przydatna podpowiedź :)
ja tam jabłka jadam w ciastach, na surowo średnio lubię...
OdpowiedzUsuńMy też jemy jabłka, ja wolę spacerować po nieznanych uliczkach :)
OdpowiedzUsuńJabłka jem dość często ;) Ja wolę spacerować niż biegać
OdpowiedzUsuńJem codziennie jedno jabłko i mój M. też :-) To bieganie u Ciebie to już najprawdziwsza pasja, masz coraz lepsze wyniki, nawet letnie upały nie są przeszkodą - dla mnie to na okrągło jest za gorąco. Podziwiam szczerze :-) Zobaczę czy uda mi się biegać na urlopie - będę na wsi, warunki idealne, chłodniej. Zobaczymy, nie chwal dnia przed zachodem słońca - jak mówią mądrzy ludzie...
OdpowiedzUsuńmnie zdecydowanie lepiej idzie z jabłkami, niż z bieganiem ;)
OdpowiedzUsuńot, taki wakacyjny luz :)
Też lubię biegać z samego rana, człowiek dostaje energii na cały dzień, i to rześkie powietrze rankiem, mmm... :)
OdpowiedzUsuń